Skip to content Skip to footer

Plastyka

ARTYŚCI WYSTAW FESTIWALOWYCH:


Karola Danek
Hanna Grodner
Nikola Hahn
Grzegorz Kaliszuk
Michalina Kaliszuk
Konrad Koźmiński
Marcin Janus
Alicja Miękina
Krzysztof Pietrala
James Sierżęga
Joanna Sitarz
Jan Robert Skarboń
Michał Stachyra
Przemysław Wideł

Flamingi gryzą jak musztarda


Jest zima 1931 roku, kiedy to w ramach kampani promocyjnej Coca-Coli pojawia się stworzona przez amerykańskiego rysownika Haddona Sunbloma pocieszna pucołowata postać dziadka z siwą brodą, w czerwonym wdzianku i czapce z pomponem. Artystę do takiego przedstawienia świętego roznoszącego prezenty zainspirował poemat  „Wizyta świętego Mikołaja”, napisany przez Clementa Clarke’a Moore’a w 1822. Tak narodziła się jedna z bardziej ikonicznych postaci popkultury, której wizerunek do dziś eksploatuje nie tylko producent napojów w czerwonych puszkach. 

Wchodzący przez komin i zostawiający prezenty w bożonarodzeniową noc Mikołaj na stałe zamieszkał w zbiorowej świadomości, zajmując należne sobie miejsce obok innych bajkowych wróżek, czarownic, gnomów, i krasnali. Obok tych wszystkich stworzeń, które zamieszkują na granicy jawy i snu. Na pograniczach tego co rzeczywiste i wyobrażone.
Bo przecież każdy z nas kiedyś wierzył w Mikołaja, we wróżki i w krasnoludzki. Pewnie znajdą się i tacy, którzy te istoty widzieli i z nimi rozmawiali.

A co jeśli za tymi wyobrażeniami kryje się coś więcej?

Istnieje hipoteza, która źródła pochodzenia postaci świętego Mikołaja upatruje znacznie wcześniej niż w kampaniach promocyjnych z początku XX wieku. Dużo wcześniej niż
w tradycji chrześcijańskiej opowieści o biskupie z Miry.

Dawno, dawno temu w mroźnej Syberii…

Zgodnie z tą koncepcją dawne ludy syberyjskie miały szczególną słabość do pewnego czerwonego grzyba w białe kropki. Muchomory czerwone (Amanita Muscaria), zbierane przez tamtejszych szamanów, suszone na sosnowych gałązkach, w dniu przesilenia zimowego (sic!) były prezentami rozworzonymi przez rzeczonych szamanów po całej wiosce. Żeby było ciekawiej, owi czarownicy na tę okazję wdziewali czerwoną szatę w białe kropki, oraz kapelusz w podobny wzór, aby jak najbardziej upodobnić się magicznego grzyba. Wchodzili do odwiedzanych domost nierzadko przez komin, a właściwie dziurę odprowadzająca dym z paleniska, bo główne wejście w chacie (niskiej i okrągłej jak to na Syberii wtedy się budowało), zasypane było śniegiem. 

Grzyby roznoszone były nie tylko ze względu na niewątpliwe walory estetyczne, ale również, a może przede wszystkim ze względu na psychoaktywne działanie. Wspólne, rytualne spożycie wprowadzające w trans i pozwalające zaglądnąć do domeny duchów było dla tej społeczności ważną tradycją. 


Niezależnie od tego, czy Mikołaj to tak naprawdę zaanektowany przez naszą kulturę dawny dostarczyciel mistycznego haju, mieści się on doskonale pośród innych podobnych postaci zasiedlających świat pogranicza realności i wyobraźni. 

Wyobraźni, którą od najmłodszych lat wypełniają nam postacie baśniowe, przez pewien czas naszego dorastania całkiem realne. Obecne w naszej codzienności i w pewien dziwny sposób namacalne. Krasnoludki, dobre i złe wróżki, zwierzęta mówiące ludzkim głosem tworzą uniwersum zbiorowej wyobraźni. Są na tyle w nas zakorzenione, że kiedy przywołujemy je, już jako ludzie dorośli, upłynnia nam się granica realnego i chętnie na moment wracamy do tych opowieści. Być może dlatego właśnie taką popularnością cieszą się bajki Disney’a? 

Lubimy bajki za ich prostolinijną konstrukcję, za dobre zakończenia, za jednoznaczne postacie. Lubimy je za świat, w którym dobro zawsze zwycięża i wszystko puentuje prosty, jednoznaczny morał. 

Artyści, pewnie w szczególny sposób są wyczuleni na ten świat obok, i czasem nawet nieświadomie sięgają po te budujące nas, głęboko zakorzenione motywy. To właśnie baśniowe elementy rzeczywistości (nie tylko te z porzekadła Jana Himilsbacha) są tematem wystaw tegorocznych Synestezji. 

Bajki, baśnie, klechdy – te klasyczne i te bardziej współczesne. Czasem uniwersalne motywy, a czasem bohaterowie z bardzo współczesnego baśniowego uniwersum stały się tworzywem i pretekstem dla Artystów, którzy zabierają nas do miejsc nierealnych i wspomnień, jak najbardziej realnych. Prace prezentowane na wystawie, to labirynt  sentymentalnych ścieżek złożonych z wyobrażeń i przetworzeń. Czasami bardzo nieoczywistych. 

Nie mamy żadnej pewności, że święty Mikołaj był grzybem, ale mamy pewność, że tegoroczne wystawy będą podróżą w głąb wspólnych i indywidualnych doświadczeń.  Wystarczy tylko odważyć się sprawdzić jak głęboka jest królicza nora a potem ruszyć
w podróż.

Jeżeli nie wiesz, dokąd chcesz iść, nie ma znaczenia, którą drogą pójdziesz…

kurator wystaw festiwalowych
Przemysław Wideł


Synestezje Znak

Fundacja Studentów i Absolwentów
Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie ACADEMICA

ul. Rostafińskiego 10, 30-072 Kraków
academica.org.pl
Go to Top